rowery ffdbfdahs
8 marca, 2021 Autor Dok Wyłączono

Styl życia – sport i rowerowanie

Życie sportowca poprzez uprawianie jakiejś dyscypliny jest pełniejsze i bogatsze w pozytywne doświadczenia. Treningi, zawody wiążą się z liczniejszymi kontaktami z ludźmi, rywalizacją, trudnymi sytuacjami, które właśnie dzięki hartowi ducha łatwiej przezwyciężyć. Sport uczy pokory i radzenia sobie z niepomyślnym biegiem wydarzeń. Ludzie aktywni sportowo łatwiej radzą sobie z pokonywaniem przeszkód niekoniecznie związanych z ich dyscypliną. Przede wszystkim aktywność, w szczególności na amatorskim poziomie prowadzi do czerpania przyjemności z wysiłku fizycznego (chociażby poprzez silne wydzielanie endorfin) i niesie wiele pożytków dla samopoczucia jak i kondycji organizmu.

Nie uprawiam sportu zawodowo, toteż moja ocena może być błędna, ale uważam, że zawodowstwo to znacznie niweluje przyjemność i pożytki wcześniej opisane. Wymuszone i ciężkie treningi, przesilanie organizmu i związane z tym kontuzje, konieczność zażywania środków wspomagających oraz presja i stres związane z oczekiwaniami, co do wyników, nie pozostawiają miejsca na dobre samopoczucie i czerpanie radości z uprawianej dyscypliny. Moim zdaniem bliżej zdrowej strony aktywności sportowej są amatorzy, przy czym wiele zależy tu od intensywności i systematyczności. Samo posiadanie karnetu na siłownię, z którego skorzystało się na początku, a potem tak jakoś nie „ czasu i chęci (przede wszystkim to drugie) nie przyniesie oczekiwanych pożytków.

Jakoś tak się złożyło, że mnie „dopadła” popularna dyscyplina, jaką jest jazda na rowerze. Już w dzieciństwie lubiłem śmigać tu i tam na jednośladzie, który zarazem był wtedy jedynym środkiem transportu, którym mogłem zwiedzać okolicę, jeździć do znajomych. Autobusy jeździły tylko głównymi drogami, a samochodem, wiadomo dzieci nie mogą jeździć. Podaż na rynku była ograniczona, toteż jeździło się, czym się dało, włączając w to kultowy „Wigry 3”. Z racji wieku i ograniczeń sprzętowych jeździłem znacznie mniej niż obecnie. Gdy zdobyłem młodzieżową kolarzówkę zwiększyły się dystanse i można było czerpać większą przyjemność z prędkości uzyskiwanej siłą mięśni.

Akurat rower, można traktować dwojako, jako sprzęt sportowy i jako środek lokomocji. Pozwala na połączenie treningu z wycieczką krajoznawczą. Trudno o to w wielu innych dyscyplinach. Można jeździć nim z pracy, załatwiać prywatne sprawy i jednocześnie dbać o kondycję. Tak właśnie traktuję jazdę na rowerze jako połączenie przyjemnego z pożytecznym. No, może nie zawsze jest przyjemnie, bo czasem burza zaskoczy w trasie, albo trafi się „obce ciało” w oponie, czy też zbyt forsowna jazda zwięczona zostaje efektownym fikołkiem, w ostateczności wizytacją w krzakach, rowie czy innej przyrodniczej scenerii. Przyznać jednak muszę, że w łączeniu przyjemnego z pożytecznym, w jeździe na rowerze wolę to pierwsze, czyli sportowy aspekt „rowerowania”.

Pokonywanie długich dystansów, dalekie krajoznawcze wyprawy, czy też kilkudziesięciu – kilometrowe szybkie przejazdy, gdy zależy mi na dobrym czasie i uzyskaniu satysfakcjonującej średniej dają dużo frajdy i zmęczenia zarazem. Trudno jednak systematycznie brać udział w dalekich wyprawach czy pokonywać długie całodzienne dystanse. By jednak od czasu do czasu porwać się na taki wyczyn potrzebne jest dobre przygotowanie kondycyjne. I tu z pomocą przychodzi ta druga pożyteczna strona „rowerowania”. Kilka razy w tygodniu, o ile to możliwe, w załatwianiu codziennych spraw korzystam z roweru jako środka lokomocji. Dzięki temu systematycznie trenuję i mogę utrzymać dobrą kondycję. Od czasu do czasu uda się „dorzucić” przy okazji kilkadziesiąt kilometrów jakąś okrężną drogą, tak dla przyjemności.

Zauważyłem, że nieocenionym dodatkowym efektem jest dobre samopoczucie i lepsza sprawność umysłu. Dotleniony organizm lepiej funkcjonuje. Bywa, że gdy z jakichś powodów mam parę dni przerwy to czuję, że organizm domaga się wysiłku i trudno wtedy spokojnie usiedzieć w pracy.